czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 11



   Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Byłam przykuta do łóżka. Chciałam się ruszyć lecz ból uniemożliwiał mi to. Spojrzałam w bok. Obok mnie siedział chłopak. Trzymał moją dłoń,a twarz miał opartą o łóżko. Chyba spał. Poruszyłam ręką i się obudził. - O, Bella obudziłaś się!- powiedział Harry i na jego twarzy od razu zagościł uśmiech.- Jak się czujesz?
- Już dobrze. Boli mnie trochę głowa. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.- A co się w ogóle stało?- Gdy to powiedziałam uśmiech od razu zniknął z jego twarzy. Wbił wzrok w podłogę.
- Skakaliśmy wczoraj na bungee. Pamiętasz?- zapytał podnosząc wzrok na mnie.
- Tak, pamiętam. Skakaliśmy, po chwili poczułam ból, widziałam światło, a później ciemność. A dalej nie pamiętam.
- Podczas tego skoku...- Harold przełknął ślinę.- ... twoja lina się urwała. . Nie bałem się o ciebie, bo trzymałem cię, ale ty mnie puściłaś. Zaczęliśmy się od siebie oddalać i nic nie mogłem zrobić. Przepraszam to moja wina. Ty nie chciałaś iść, a ja cię zmusiłem. Przepraszam...- spuścił wzrok znowu w podłogę. Podniosłam ręką jego brodę, aby patrzeć mu w oczy.
- Harry słuchaj! Nie obwiniaj się. To nie twoja wina, tylko tego gostka co sprawdzał liny. Widocznie nie sprawdził dobrze. A tobie dziękuję za to, że mnie tam zaciągnąłeś. Ten skok to było jedne z najlepszych wydarzeń w moim życiu i niczego nie żałuję.- uśmiechnęłam się do niego najpiękniej jak umiałam, aby się choć trochę rozchmurzył.- A tak w ogóle to która godzina?
- Jest 23:00, Czwartek.
- Czyli spałam ...
- około 8 godzin. *uśmiech*- Nagle do sali wparował lekarz. 
- O widzę, że już się pani obudziła. Wypiszemy panią już teraz, ale dostanie pani leki, które będziesz musiała brać. Więc ubierz się, a ja poproszę twojego chłopaka do mojego gabinetu po receptę. - powiedział lekarz.
- Ale on ni...- chciałam wytłumaczyć, że Harry nie jest moim chłopakiem, ale przerwał mi lokowany.
- Dobrze panie doktorze już idę. - wstał i poszedł z lekarzem. Odprowadziłam go wzrokiem do drzwi. Zwlekłam się z łóżka. Strasznie zakręciło mi się w głowie, ale na szczęście nie upadłam. Wzięłam ubrania ze szafki i pomaszerowałam do łazienki. 
   Razem z Harry'm wyszliśmy ze szpitala kierując się do jego auta. Było kilka minut po północy. Grr. A jutro...znaczy dzisiaj trzeba wcześnie wstać, bo zakończenie roku szkolnego. Jechaliśmy w ciszy, którą w końcu przerwałam ja.
- Harry, dziękuję ci, za to, że siedziałeś przy mnie w szpitalu. Twoja obecność podniosła mnie na duchu.- uśmiechnęłam się słodko i położyłam rękę na jego kolano. On popatrzył się na mnie i odwzajemnij uśmiech.
- Nie ma za co. Wolę spędzić czas z tobą niż gapić się w telewizor. Jesteś dla mnie bardzo ważna i po prostu nie potrafiłbym nie być wtedy przy tobie.- Nie spodziewałam się takiego wyznania. Jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział.- Aaa idziesz jutro na rozdanie świadectw czy nie czujesz się na siłach?
- Idę. To że się trochę poobijałam to nie znaczy, że muszę być przyczepiona do łóżka. *uśmiech*
- To idziemy razem?
- Jasne. Przyjdź po mnie o 9:30.
- Okej. Będę na pewno.*uśmiech*- Resztę drogi milczeliśmy. Gdy już dojechaliśmy na miejsce. Harry zgasił auto. 
- Może masz ochotę na herbatę, film i żelki?- zapytałam i razem zaczęliśmy się śmiać.
- Jasne, czemu nie. 
   Wyszliśmy z auta i pokierowaliśmy się w stronę domu. Włożyłam kluczyk do zamka lecz nie chciało się odtworzyć. Przestraszyłam się. Popchnęłam lekko drzwi, były otwarte. Nie pewnym krokiem weszłam do środka na palcach. Z salonu dobiegało światło. Byłam przerażona. Przecież o tej godzinie Amy i Olka już śpią, albo oglądają film w pokoju Oli. Popatrzyłam na Harry'ego był zdezorientowany. Nie wiedział co robić. Po cichu weszłam do salonu i doznałam szoku. Na kanapie siedziała osoba, którą z skądś znałam. Dziewczyna o czarnych włosach, gdy tylko mnie zobaczyła od razu rzuciła mi się na szyję.
- O Bella! Jak ja za tobą tęskniłam!- powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha. Co mnie zdziwiło, że powiedziała to po polsku.  Dalej patrzyłam na nią zdezorientowana, bo za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć kim ona jest, a jestem pewna, że skądś ją znam.- Nie pamiętasz mnie? O Bella nieładnie. To ja Kasia!- walnęłam się w czoło!
- Boże! Dziewczyno, nie poznałam cię! Ostatni raz cię widziałam jak jeszcze miałaś blond włosy.- powiedziałam i przytuliłam ją z całej siły. Kasia to moja kuzynka z Polski. Byłyśmy przyjaciółkami na dobre i na złe. Odkąd wyjechałam do Londynu nasz kontakt się urwał. Jak ja się cieszę, że ją widzę.- Aaa i poznaj Harry'ego. *uśmiech*- Kasia popatrzyła w bok, wytrzeszczyła oczy i otworzyła lekko buzię.
- Cze-cze-cześć. J-je-jestem Ka-te.- powiedziała jąkając się, a ja zaczęłam się śmiać razem z Harry'm. On też się jej przedstawił i w trójkę usiedliśmy na kanapie. Zrobiłam nam gorącą herbatę, a do miseczki wsypałam żelki, bo obiecałam Harry'emu. Włączyłam jakiś film, który już po pięciu minutach mi się znudził, więc zaczęłam bawić się włosami Hazzy. On udawał, że go to nie rusza, więc zaczęłam go dźgać w ramię. Wkurzył się i rzucił we mnie żelkiem. I tak oto zaczęła się wojna na żelki. Kate cały czas się z nas śmiała i skomentowała krótko"Dzieci". Po kilku minutach nasz bitwa się skończyła, bo zabrakło żelków, które mieliśmy na włosach. Moja kochana kuzyneczka zaczęła nam je wyciągać. Spojrzałam za zegarek, była 1 w nocy. 
-To ja już wrócę do domu. Przyjdę po ciebie tak jak się umawialiśmy*uśmiech*- na potwierdzenie tego co powiedział loczek uśmiechnęłam się promiennie i na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
Pokazałam Kasi gdzie będzie spać, a sama poszłam do łazienki umyć się itd. Już gotowa i w piżamie  zajrzałam jeszcze do Kate, czy aby na pewno niczego nie potrzebuje. Ona siedziała na laptopie. A gdy otworzyłam drzwi, pokazała na łóżko, abym usiadła obok niej.
- Czemu nie mówiłaś, że chodzisz z Harry'm ... że w ogóle znasz Harry'ego.- powiedziała gdy już siedziałam na łóżku.
- Nie chodzę z nim. A poznałam go niedawno. A czemu ty nie mówiłaś, że przyjeżdżasz?
- To miała być niespodzianka.*uśmiech*- powiedziała i usiadła obok mnie na łóżku.
- Poznałaś już Olkę i Amy?
- Tak. Chociaż nie zaczęła się nasza znajomość za dość fajnie...- powiedziała, a ja popatrzyłam na nią z pytającym wyrazem twarzy. - No bo widzisz... siedziałam sobie na kanapie i oglądałam telewizor. One weszły śmiejąc się, a gdy mnie zobaczyły ta blondynka zaczęła krzyczeć "Aaa włamywacz. Aaa pewnie chce coś ukraść! Kradziej!" i nagle zniknęła, bo gdzieś pobiegła. Amy patrzyła i stała, bo nie wiedziała co robić. Nagle ta Olka wróciła z patelnią i powiedziała" Mam patelnię i nie zawaham się jej użyć". Ja dalej tam siedziałam i patrzyłam się na nią ze zdziwieniem. Ona mnie nagle walnęła w głowę patelnią. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie zostawiła, ale ona nie słucha. Nagle było słychać jak ktoś otwiera drzwi. To byłaś ty. One popatrzyły się na siebie i uciekły do swoich pokoi, a tak jak siedziałam na kanapie, tak siedziałam dalej i byłam trochę zdezorientowana.- gdy Kate skończyła mi to opowiadać, zaczęłam się śmiać na całego. Głupota Olki mnie przeraża. Pogadałam jeszcze chwilę z Kasią i poszłam spać.

*** Rano***

   Godzina 7:00. Jestem tak niewyspana, jak jeszcze nigdy nie byłam. Gadałam z Kate chyba do trzeciej w nocy. Cztery godziny snu? Zawsze spoko. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i wyprostowałam. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam swój strój galowy. Zeszłam na dół do kuchni gdzie były już wiecznie zaspane Olka i Amy. Dosiadłam się do nich i zaczęłam jeść płatki z mlekiem. Rozmowę zaczęła Olka.
- Jezu, Bella! Ty nie wiesz, co tu się działo, jak ciebie nie było. Przyszedł złodziej!- mówiła to z takim przejęciem, że uwierzyłabym jej gdyby to był złodziej, ale to była Kate, więc wiecie.- No i walnęłam ją patelnią, bo po jej minie widać, było, że jest groźna. No, ale ty przyszłaś, a wiedziałyśmy, ze ty się z nią rozprawisz.- Nagle do kuchni wparowała Kaśka, a Olka aż podskoczyła w miejscu. Popatrzyła się na otoczenie i do ręki wzięła widelec, bo leżał najbliżej jej.- Nie zbliżaj się! Mam widelec, więc lepiej miej się na baczności kradzieju jeden!- gdy Olka to powiedziała, ja wybuchłam śmiechem.
- Amy, Ola. Poznajcie moją kuzynkę Kate.- powiedziałam z przerwami na śmiech. Olka zrobiła zażenowaną minę i oczywiście przeprosiła Kasię. 
   Równo 9:30 Harry zapukał do moich drzwi. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy razem w kierunku szkoły. Oczywiście tak jak zawsze śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Na akademie przyszliśmy lekko spóźnieni. Właściwie to się cieszę, bo ominęliśmy część nudnej gadki dyrektora. Nadeszło rozdawanie najlepszych świadectw w szkole.

Dyrektor: A teraz czas na najlepsze świadectwa w szkole. Miejsce trzecie otrzymuje ... Liam Payne !- wszyscy zaczęli klaskać, a Amy i reszta 1D gwizdać i krzyczeć. Co za przygłupy.- Dziękujemy za cudowne wsparcie One Direction.- powiedział z ironią dyrektor, a cała szkoła zaczęła się śmiać.- Drugie miejsce ... Alice Lee.- wszyscy brawa.- A miejsce pierwsze ...Bella Flower!-  Że what?! Ja ?! Chwilę stałam wryta w jeden punkt. Nie wiedziałam co się dzieje. Ocknęłam się dopiero aż Harry szturchnął mnie w ramię i gestem głowy pokazał, że mam iść na środek. Wszyscy zaczęli mi bić brawa. I tak samo jak przy Liam'ie chłopaki wraz z Amy i Olką zaczęli krzyczeć i gwizdać. Dyrektor uścisnął mi rękę i wręczył świadectwo.  Później przemowa naszej wychowawczyni w klasie i wreszcie upragniona wolność. Wyszłam ze szkoły i czekałam razem z Olką na resztę. Po chwili już całą ósemką wracaliśmy do domu. Zaczęłam rozmowę:
- Jak tam świadectwa? - Wszyscy odpowiadali "Dobrze", no Olka "Ujdzie", a Amy siedziała cicho, więc prosto z mostu zapytałam- Zdałaś?
- Yyy... tak, tylko ... przeszłam na dwójach.- powiedziała smutna. Ta teraz jest smutna, a wcześniej to nie chodziła do szkoły, bo jej się nie chciało. A jak chodziła to albo spała na lekcjach, albo zapominała książek i nie robiła nic na lekcji. Dobra mniejsza. Pożegnałyśmy się z chłopakami i weszłyśmy do domu. Od razu rzuciłam się na łóżko. Miałam zamiar zasnąć i odespać dzisiejszą noc, ale nagle dostałam sms'a...


--------------------------------------------------------------------------------

         Kasia Łabędź 16 l.
         Kuzynka Belli.
        Miła dziewczyna, jest bardzo koleżeńska.
                 Jest też imprezowiczką, 
           co jej czasami nie wychodzi na dobre
       Uwielbia rysować i naprawdę świetnie jej to wychodzi.
                       
Obiecałam , ze będzie w czwartek i dotrzymałam obietnicy . Następny rozdział nie wiem kiedy dodam. Możliwe, ze również w przyszłym tygodniu we wtorek lub czwartek . A propos tego rozdziału to nie jestem zadowolona... Właściwie to ten rozdział był już napisany 3/4 w poniedziałek. Dodałabym go w poniedziałek, ale niestety na moim osiedlu odcięli prąd na 2,5 godziny, a potem już nie włączałam komputera. Dziękuje za komentarze od Paulinki, Witki i Mańki. Kochani w statystykach pokazuje mi dużo czytających, a nikt nie komentuje. Czasami myślę, żeby zakończyć tego bloga, a nie chciałabym. Więc spinać pośladki i komentować <3

 


czwartek, 10 maja 2012

Rozdział 10



*JEŚLI TO CZYTASZ TO ZOSTAW KOMENTARZ*
 * Oczami Belli *

Obudziłam się z cholernym bólem głowy. Wczoraj z Olką trochę się zabawiłyśmy. Nie było ani trochę alkoholu, ale i tak było grubo. Popatrzyłam na Olkę i uśmiechnęłam się pod nosem. Spała na podłodze, a całą buzie miała w nutelli. Zrobiłam to co robię w dni powszednie i  całą trójka ruszyłyśmy do szkoły.


*Czwartek ( dwa dni później)*


Jutro jest ważny dzień. Zakończenie roku szkolnego. Dzisiaj odwołali nam lekcje. Powiedzieli że zrobią nam "jeden dzień dłużej wakacje". Wstałam chyba o 10:00. Powolnym krokiem zeszłam na dół. Cicho wszędzie. Olka poszła na te swoje praktyki, a Amy pewnie w teren robić zdjęcia. Zrobiłam sobie śniadanie, usiadłam w salonie i zaczęłam myśleć co by tu dzisiaj porobić. Taka ładna pogoda, szkoda by ją było zmarnować. zwłaszcza, że w Londynie rzadko się taka zdarza. Zjadłam szybko śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Wybrałam sobie ubrania, które dzisiaj założę i poszłam do łazienki. Oczywiście to co codziennie czyli prysznic, mycie włosów, suszenie i malowanie. Poszłam założyć TO ubranie co wcześniej wybrałam. Gdy byłam już gotowa włączyłam swojego laptopa. Zalogowałam się na Twitter 'a i poszperałam trochę. Przybyło mi 5 tysięcy obserwujących. Wow! Nie spodziewałam się. Przejrzałam jeszcze jakieś strony plotkarskie i wyłączyłam laptopa. Zaczęło mi się nudzić więc napisałam do Harry'ego sms'a.

"Hej. Masz ochotę się spotkać? Xx"



Długo nie czekałam na pozytywną odpowiedź.


" Jasne. Będę po ciebie za 30 min. Zabiorę cię gdzieś. Tylko nie zakładaj szpilek, bo się na nich tam zabijesz. ;* Xx"

" Okeej. A gdzie mnie zabierasz? Xx"

" Niespodzanka . ;*"

Z wielkim uśmiechem na twarzy poszłam się przebrać w TEN zestaw.  Spojrzałam w lustro i na mój widok się uśmiechnęłam. Okulary stwierdziłam, że zostawię, bo będą mi zbędne. Napiłam się jeszcze pomarańczowego soku i do moich drzwi zapukał Harry. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę, czarne rurki opuszczone w kroku i białe conversy. Wygląda idealnie. 
- Gotowa?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Jasne!*uśmiech*- zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w kierunku... no właśnie, w jakim kierunku?- Yyy Harry gdzie my idziemy?
- Niespodzianka, mówiłem ci.- odpowiedział chytrym uśmieszkiem. Już więcej się nie dopytywałam. Co chwila nasze ręce ocierały się o siebie. Nawet zauważyłam, że Harold próbował złapać mnie za rękę, ale chyba się bał. Pewnym ruchem to ja go złapała. A co? Trzeba korzystać z życia, puki jest i nie bać się niczego. No oczywiście, że są wyjątki, ale to tam mniejsza o to. Gdy złapałam zimną rękę Hazzy, ten spojrzał na mnie z zdziwieniem, ale zaraz się szeroko uśmiechnął. Cały czas rozmawialiśmy. Buzia nam się nie zamykała. Uśmiech na twarzy mi nie schodził do puki nie zobaczyłam gdzie Harry mnie zabrał. Mina mi od razu zeszła. 
- O, nie! Nie wejdę na to!- powiedziałam do Harry'ego lekko wkurzona.
- No, weź! Chodź będzie fajnie!- namawiał mnie.
- Fajnie?! Prędzej będę chodzić w zimie w stringach niż na to wejdę.- powiedziałam i popatrzyłam jeszcze raz w górę. Zachciało mu się skoku na bungee. Ja i skok na bungee? Chyba w snach. Oczywiście Harry mnie wciąż nalegał, więc w końcu uległam. Raz się żyje. Gościu który tym wszystkim kierował założył nam jakieś obcisłe kombinezony, sprawdzał liny i takie tam. Ja miałam skoczyć pierwsza. Spojrzałam w dół i serce mi stanęło. Ludzie byli wielkości mrówek, a budynki były malutkie.
- Nie! Ja nie skoczę!- powiedziałam i cofnęłam się do tyłu. 
- Nie bój się!- powiedział pocieszająco Loczek, co mu nie wyszło.
- Taa, łatwo powiedzieć trudno zrobić.
- To ja skoczę z tobą!- powiedział entuzjastycznie Harry. - Możemy?- zapytał tego gostka.
- Oczywiście.- odpowiedział strasznie zdenerwowany, że tyle czasu zwlekamy. Harry złapał mnie za rękę i powiedział trzy, czte i ry! Leciałam w powietrzu niczym ptak. Tylko taki spadający ptak. Nagle cały strach mi minął i poczułam się wolna. Rozłożyłam ręce, zamknęłam oczy i dałam się ponieść. W czasie lotu Harry coś do mnie krzyczał, ale wiatr mi przeszkadzał, żeby cokolwiek usłyszeć. Nagle poczułam lekki ból w całym ciele. Przeszywał mnie całą. Lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam dookoła białe światło i nade mną tłum ludzi. Zamknęłam oczy i widziałam tylko ciemność.


------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie pisał, ale miałam zajęcia taneczne, szkoła, treningi. Już nie mam siły, nie wyrabiam. Naprawdę nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Na pewno nie w tym tygodniu. Możliwe, że w przyszły we wtorek lub czwartek. Dziękuję wszystkim za komentarze i proszę o więcej.  Jeśli nie będzie dochodziło komentarzy to zacznę stosować taki sam sposób jak Mańka czyli np. minimum 6 komentarzy, albo nie dodaję rozdziału.  Więc spinać tyłeczki. Ten rozdział dedykuje wszystkim czytelnikom. ; *Przekroczyłam 500 wejść . Bardzo dziękuję <33 Jeśli ktoś chce może mi dawać w komentarzach linka do własnego bloga. Chętnie poczytam. : ) Xx

piątek, 4 maja 2012

Rozdział 9



*Jeśli to czytasz to zostaw komentarz*


 Do drzwi podeszła Ola, a ja z Amy zostałyśmy na miejscu. Po chwili nasza Aleksandra wróciła z dziwnym, bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Szybkim krokiem weszła do kuchni, usiadła na swoim miejscu i patrzyła na dalszą część wydarzeń. Nagle do pomieszczenia, niepewnym krokiem wszedł Matt. Amy jak go zobaczyła to aż drgnęła z miejsca i była na prostych nogach. Mój były chwilę stał w miejscu nic nie mówiąc, ale zaraz zabrał głos:
- Bella ... żałuje tego co się stało. Nie powinienem tak się zachowywać. Jesteś cudowną dziewczyna, a ja tego nie doceniłam . Jestem największym kretynem na świecie, że zraniłem twoją osobę. Ashley...- nawet niech o niej nie gada. Ashley to jest ten plastik dla, którego mnie rzucił.- ... to był największy błąd w moim życiu, że z nią chodziłem. Nawet nie wiem jak mogłem z nią być, mając przy sobie ciebie. Proszę wybacz mi i daj drugą szansę!- patrzyłam na niego ze zeszklonymi oczami. To co powiedział było naprawdę miłe, ale ja nie potrafię z nim być. 
- Matt, za bardzo mnie zraniłeś. Wiesz dobrze, że cię kochałam, a ty mnie wykorzystałeś. Najlepiej będzie jak teraz wyjdziesz.- odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Ale Bels...
- Wyjdź!- wskazałam na drzwi. Ze schyloną głową wyszedł z naszego domu.  Usiadłam na krześle i oparłam twarz na rękach. Co on sobie myśli? Że przyjdzie, przeprosi i będzie okej ? To się myli i to bardzo. 
- Dobra nie przejmujmy się tym dupkiem!- powiedziała po chwili Amy.- Zajmijmy się czymś bardziej pożytecznym. A mianowicie. Idę na randkę i ty Bella masz tyle sukienek w szafie, że musisz mi jakąś dać,a ty Olka musisz mnie umalować, bo masz w tym dryg.
- Naprawdę sądzisz, że ładnie się maluję?- zapytała uradowana Ola.
- No raczej jak chodzisz na jakieś tam praktyki do salonu kosmetycznego. Ale mogłabyś ograniczyć makijaż na swojej twarzy, bo obstawiam, że bez tego pudru i korektora ważysz z 5 kilo mniej.- zrobiła głupi uśmieszek, a Olę zatkało. Chyba pierwszy raz w życiu Olka nie wiedziała co powiedzieć. A ja siedziałam i się z nich śmiałam. One zawsze mi poprawiają humor, nawet jeśli robią to nie świadomie. One są po prostu głupie same z siebie. Ale i tak je kocham. Poszłyśmy na górę uszykować Amy. One poszły wybrać kosmetyki, a ja szybko pobiegłam do mojej szafy w celu znalezienia sukienki. Po kilku minutach poszukiwań znalazłam idealną sukienkę dla mojej przyjaciółki. Ja w tej kiecce dawno już nie chodziłam, więc stwierdziłam, że na Amy będzie w sam raz. Gdy weszłam do pokoju Olki był tam istny rozpierdol. Wszędzie walały się jakieś ciuchy, szminki, pudry, waciki, torebki i jeszcze jakieś inne przypory do malowania.  Amy odwróciła się w moją stronę. Zaniemówiłam. Miała lekko, pomalowane oczy tuszem, zrobiona czarna kreska nad okiem oraz powieki pomalowane ciałowym cieniem do powiek. Włosy ma lekko pofalowane i związane w wysokiego kucyka,a usta są lekko różowe. Wygląda obłędnie. Do mojej sukienki, całość będzie wyglądać cudownie. Jeśli Liam'owi się nie spodoba to chyba tam do niego pójdę i go pierdolnę łyżką. Razem z Olą zeszłyśmy na dół, bo Amy kazała nam czekać na efekt końcowy. W oczekiwaniu oglądałyśmy telewizję, a dokładniej MTV. Nagle puścili "One thing" One Direction. Jak to ja i Olka zaczęłyśmy na całą parę śpiewać i skakać po kanapie, a do tego Ola zaczęła komentować:
- Popatrz jaki Niall jest słodki. Ooo,a jak cudownie gra na gitarze. Och jaki on piękny. O patrz, uśmiechnął się.- patrzyłam na nią jak na wariatkę- No co?
-Tak słodzisz, że aż mulisz - zaśmiałam się, a za mną Ola. Nagle usłyszałyśmy kroki. Po chwili w progu salonu, stała Amy. Ja i ta wariatka patrzyłyśmy na nią z otwartymi buziami i z wytrzeszczonymi oczami. Miała ubraną sukienkę i do tego TE szpilki. Makijaż i fryzurę miała taką jak wcześniej opisałam. Jedyne co mogłam w tym momencie powiedzieć to - Wow!- Olka powiedziała to samo słowo co ja. Nie mogłyśmy spuścić wzrok z naszej przyjaciółki. Wyglądała cudownie, pięknie, olśniewająco, po prostu ... zajebiście. 
- Nie uważacie, że wyglądam dziwnie? Może lepiej pójdę się przebrać!- powiedziała i już miała się obracać, ale ją zatrzymałam.
- Jeśli się przebierzesz to w nocy obudzisz się łysa!- krzyknęłam, a po chwili wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
- Okej. To się nie przebieram. *uśmiech*- nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wszystkie spojrzałyśmy na siebie.
- Papier, kamień, nożyce!- krzyknęłyśmy razem.
- Tak! Wygrałam!- powiedziała triumfalnie Olka i ruszyła w kierunku drzwi.- O, hej Liam! Amy już czeka. Tylko nie zemdlej jak ją zobaczysz.* uśmiech*
- Cześć! Okej. Mogę wejść? - zapytał. I chyba coś tam do niej jeszcze mówił, ale nie słyszałam. 
Amy nałogowo poprawiała fryzurę. Widać, że jej zależy i chce, aby było idealnie. Liam też wyglądał nieźle. Oboje patrzyli się na siebie jak na najbardziej wartościowe rzeczy, ale nie mogą się dotknąć. Patrzyli się tak na siebie z 10 minut z bananami na twarzy. 
- Jezu! Co za ludzie! Macie zamiast się cały czas tak gapić, czy w końcu pójdziecie na tą randkę?- przerwała im "romantyczne chwile" niecierpliwa Olka. Oni się cicho zaśmiali i wyszli z domu za rękę. Ja i Ola posłałyśmy sobie znaczące spojrzenia i włączyłyśmy TV. 


* Oczami Amy*

Zdecydowanie to najlepsza randka w moim życiu. Wiem, że dopiero się zaczęła, ale i tak jest już idealnie. Idziemy za rękę w ciszy, co chwilę posyłając sobie uśmiechy i pełne uczucia spojrzenia. Nie potrzebne nam teraz były słowa. Mieliśmy siebie i to było teraz najważniejsze. Po kilku minutach doszliśmy na piękną łąkę. Na środku był koc z poduszkami,a na nim kosz piknikowy. Dookoła były porozstawiane świeczki i rozsypane płatki róż. Oboje usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy rozmowę. Niby o niczym, ale dla mnie to była każda iskierka wiadomości, która mnie do niego przybliżała. Podczas całej rozmowy tonęłam w jego brązowych oczach. W nich można było zobaczyć tańczące iskierki radości. Słowa mi były zbędne. Liczył się moment, wspólny moment. Cieszyliśmy się każdą minutą, a nawet sekundą spędzoną razem. Czyżby jest możliwe zakochać się od pierwszego wejrzenia? Kiedyś bym to wyśmiała, ale teraz zdecydowanie powiedziałabym, że oczywiście. Tak... zakochałam się w nim. Każdy jego dotyk sprawia, że przechodzi mnie przyjemny dreszcz, każdy jego uśmiech sprawia, że nogi mam jak z waty. Gdy patrzę na niego czuje te cholerne motylki w brzuchu. Stało się pocałował moje zimne usta. Odwzajemniłam pocałunek. On całuje inaczej ... tak bardziej czule, delikatnie. Nasze języki zaczęły tańczyć. Co minutę nasze pocałunki zamieniały się w bardziej namiętne i zachłanne. Chcieliśmy oboje trwać w tej chwili wiecznie, ale musiałam zaczerpnąć powietrza. Znowu pocałunek. Oparłam swoje czoło o jego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam w nich miłość. Miłość do mnie. Nie potrzebowałam, żeby powiedział mi, że mnie kocha. Wiedziałam to, tak samo jak on wiedział, że ja go kocham. Może uznacie mnie za jakąś nawiedzoną, ale coś czuję, że to miłość do końca życia. Kocham go ... kocham go tak, jak jeszcze nikogo nie kochałam. Po kilku minutach zostałam jego dziewczyną. Dlaczego się zgodziłam? Ufam mu. A zaufanie jest najważniejsze w związku. Gdybym mu nie ufała, nie zgodziłabym się. Spojrzałam na zegarek ... 24. No tak, szczęśliwi czasu nie liczą. Wstaliśmy z pogniecionego koca i ruszyliśmy w kierunku domu. Zatrzymaliśmy się jeszcze w parku. Usiedliśmy na ławce. Liam w pewnym momencie wyciągnął z kieszeni podłużne pudełeczko. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Kazał mi zamknąć oczy. Posłusznie wykonałam jego polecenie. Nagle na szyi poczułam coś zimnego. Spojrzałam na szyję. Wisiał na niej naszyjnik w kształcie serduszka z napisem"A&L". Popatrzyłam na Liam'a, uśmiechnęłam się szeroko i go pocałowałam. Pod domem na pożegnanie obdarowaliśmy siebie czułymi buziakami. Dzisiejszy dzień jest zdecydowanie najlepszym dniem w moim życiu. Zamknęłam po ciuchu drzwi, tak żeby Olka, ani Bella nie słyszały. Pewnie zaczęłyby zadawać mi mnóstwo pytań. Zdjęłam szpilki i po ciuchu ruszyłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko z wielkim uśmiechem na twarzy. Musiałam się komuś wygadać, ale dziewczyną nie chciałam. Szybko wstałam, ruszyłam do mojego biurka. Wyciągnęłam szybko jakiś zeszyt. Zaczęłam w nim pisać moje wszystkie myśli i uczucia, które teraz w sobie tłumię.

-----------------------------------------------------------------------

Okej oto 9 rozdział. Wiem, trochę się rozpisałam, ale jakoś tak mnie naszło. Rozdział dedykuję mojej kochanej kuzynce Paulinie. Tęsknię i nie mogę się doczekać aż się zobaczymy. Jutro nie wiem czy cokolwiek dodam, bo tak: idę rano na spotkanie z siostrą zakonna, potem idę do sklepu , potem do M'C z przyjaciółkami. No i chcę jutro odrobić lekcje, bo nie chcę się obciążać na niedzielę. Dziękuję za komentarze i proszę o więcej. Anonimy podpisujcie się. Chcę znać te  zajebiste osoby. Pozdrawiam .













czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 8



*Jeśli to czytasz to proszę zostaw komentarz*
Lekcje jak zawsze nudne. Nie rozumiem tego. Jeszcze tylko 4 dni szkoły, a oni nam wykłady robią. No cóż mniejsza. Wybiegłam ze szkoły, żeby Olka mi nie uciekła. Czekał przed szkołą gdy tu nagle ze szkoły wyszły Amy i Ola.

- Amy ?! A co ty tu robisz? A my Olka mamy ze sobą do pogadania!- gdy powiedziałam ostatnie zdanie, Olce od razu zszedł uśmiech.
- Przyszłam do dyrka dać mu usprawiedliwienie, że rano bolał mnie brzuch i nie miałam siły przyjść.- wytłumaczyła mi Amy z zadowoleniem. Czyli sądząc po minie widzę, że dyrektorka nie kapnęła się, że to Amy podrabiała podpis rodzica. Ruszyłyście z miejsca. Panowała niezręczna cisza.
- Olka mogłabyś mi wytłumaczyć, co to było dzisiaj rano w szkole? - powiedziałam w końcu, przerywając ciszę.
- Aaa o co chodzi? Bo widzę, że coś mnie ominęło.- powiedziała zdezorientowana Amy.
- Ja ci powiem o co chodzi! Niall i Olka całowali się dzisiaj w szkole.- powiedziałam z przejęciem, ale Amy to w ogóle nie ruszyło.- Wiedziałaś?!
- Yyy ... tak.
- Czy ja jestem jedyna osobą, która o tym nie wiedziała?- zapytałam z oburzeniem.
- Bels, to nie tak. Posłuchaj, ja nie chciałam ci mówić, ponieważ widziałam jak zareagujesz. Wiesz ... już trochę czasu cię znam i wiem, że zaczęła byś mi prawić kazania na temat " A to nie za wcześnie? Znacie się tak krótko".- powiedziała Olka trochę zdenerwowana.
- Może i bym zaczęła, ale dobrze wiesz, że to dlatego, że cię kocham  i chcę żebyś była szczęśliwa. - powiedziałam i się do niej przytuliłam.
- Tak, wiem. Przepraszam.- uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem. Dalszą drogę szłyśmy już w dobrych humorkach. Już na naszej ulicy zobaczyłyśmy idącego w naszym kierunku Matt'iego. Chciałam zawrócić, bo nie chce typka na oczy widzieć, ale dziewczyny mnie przekonały żebym udawał, że go nie widzę. Przechodziłyśmy obok niego, już myślałam, że mi nic nie powie, ale się myliłam.
- Suka!- krzyknął. Ja nic sobie z tego nie zrobiłam, ale za to Amy.. . Ujmę to tak, Amy nienawidzi przezywania, więc wtedy wkracza do akcji.
- Jak ty do niej powiedziałeś?- krzyknęła do niego i zaczęła się z nim szarpać. - Powtórz to jeszcze raz, a skończy się to marnie dla ciebie!- popchnęła go tak, że upadł.  Razem z Olką patrzyłam się na całą sytuację z otwartymi buziami. Nie znałyśmy naszej przyjaciółki od tej strony. Ale było widać, że powstrzymywała się żeby mu nie przyłożyć. Szłyśmy znowu w ciszy, którą tym razem przerwała Amy.
-Dzisiaj nie obejrzę z wami filmu.- powiedziała wpatrzona w jeden punkt.
- Bo?! - zapytała oburzona Ola.
- Bo...
- No wysłów się wreszcie!
- Idę na randkę.- powiedziała cała w skowronkach, a mi kopara opadła.
- Ty ?! Ty i randka ?! Ktoś się chciał z tym kolorem włosów ?!- zapytała Olka xD.
- Tak idę na rankę i nie rozumiem w co w tym dziwnego...- powiedziała udając oburzoną minę.- Zaraz ... a co ci się nie podoba w moim kolorze włosów ?! - Olka od razu zrobiła minę zakłopotania, a ja zaczęłam się z nich śmiać. Zaczęła się tłumaczyć, ale nie wychodziło jej to za dobrze. Doszłyśmy po chwili do domu. Wrzuciłam torbę na moje łóżko i zeszłam na dół zjeść obiad. Zrobiłam nam tortille. Na wszelki wypadek przygotowałam więcej, bo pewnie Ola się na to rzuci. Podczas posiłku postanowiłam się zapytać Amy z kim idzie na tą rankę.
- Ej Amy z kim się umówiłaś?
- Z Liam'em.- odpowiedziała obojętnie. Wytrzeszczyłam oczy, ale nic nie powiedziałam. Obiad przerwał nam nagle dzwonek do drzwi.

----------------------------------------------------------------------------------------------- 

No i mamy kolejny rozdział . 9 dodam najprawdopodobniej jutro. Proszę komentujcie tego bloga. To dla mnie ważne. Dla ciebie to tylko 5 minut, a dla mnie to motywacja do pisania dalszej części opowiadania. Życzę miłego dnia . Bella. Xx

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 7



*Jeśli to czytasz to proszę zostaw komentarz <3 *

 Próba minęła w miłym towarzystwie. Mike wymyślił naprawdę zajebisty układ. Chodzi w nim o to, że wszystkie dziewczyny tańczą w tle, ale w pewnym momencie ja uwodzę go. Spodobał mi się pomysł. Właściwie to już umiałyśmy cały układ po pierwszej próbie. Nie jest prosty, ale trudny też nie. Przebrałam się w czyste ciuchy i ruszyłam w kierunku mojego domu. Po drodze wstąpiłam do MSC i zamówiłam sobie Shake'a o smaku truskawkowym. Uwielbiam ten smak. Mogłabym pić go na okrągło. Dzisiaj jest 18 czerwca. A wiecie co jest 23? Tak, koniec roku szkolnego. Wreszcie ... mam serdecznie dość. Na każdym kroku denerwujący nauczyciele, plastiki szkolne, cheerleaderki, które myślą, że są sweet. Ogólnie moja szkoła jest poduczona. Oczywiście są wyjątki: Amy, Olka, mój przyjaciel Dominik, całe 1D i parę dość normalnych osób. Weszłam do domu gdzie na kanapie siedziały Ola i Amy.
-Heej Bella!- krzyknęły obie gdy tylko stanęłam w progu.
-Siema. Co tam robicie? - zapytałam zaciekawiona.
- Robimy sobie maraton filmowy. Chcesz się dołączyć?- zapytała Olka jedząc pudełko lodów waniliowych.
- Wy wiecie, że jutro idziemy do szkoły i trzeba odrobić lekcje?- zapytałam rozbawiona, bo Olka je jakby jedzenia nigdy nie widziała.
- Eee walić lekcje. Przecież jest ostatni tydzień szkoły, więc mam na nie wyjebane!- ta, Amy ma na wszystko wyjebane. Zresztą ja ją tego nauczyłam. Moje stare motto " Mniej wyjebane na wszystko i na wszystkich". Potem Amy też zaczęła go używać, a ja wtedy skończyłam.
- Ja idę odrabiać lekcje i potem do was dołączę.- powiedziałam i pobiegłam do mojego pokoju.  Grr. Głupia, niezrozumiała matematyka. Jaki to jest nienormalny przedmiot. Mi to wystarczy, że umiem liczyć do 10, większe wiedzy nie potrzebuje. Ale cóż ... rodzice od dziecka mi wmawiali do głowy "Ucz się, ucz, bo nauka to do potęgi klucz". Skończyłam lekcje, przebrałam się w wygodniejsze ciuchy, włosy zawiązałam w luźnego koka i dołączyłam do dziewczyn. Najpierw oglądałyśmy "Walentynki", następnie "Egzorcyzmy Emily Rose". Oba filmy są bardzo dobre. Dziewczyny włączyły jakiś kolejny film, ale ja zasnęła już przed włożeniem go do odtwarzacza. 

***Następny dzień***

Godzina 6:00. Nienawidzę wstawać o tej porze, z reszta nikt chyba nie lubi. Poszłam powolnym krokiem do mojego pokoju (bo spałam na kanapie w salonie z dziewczynami). Zaspanym wzrokiem odszukałam w szafie jakiś ubrań na dzisiaj. Stwierdziłam, ze założę TO. Udałam się do łazienki i wykonałam te czynności co zawsze czyli prysznic, mycie głowy, malowanie , czesanie i ubranie się. Wyszłam uszykowana z łazienki i obudziłam dziewczyny. Wstała tylko Olka, bo Amy uznała, że nie pójdzie dzisiaj do szkoły, bo jej się nie chce. Nie zmuszałam ja do zmienienia zdania, bo nie będę jej matkować. Jest dużą dziewczynką niech robi co chce. Zrobiłam sobie na śniadanie płatki z mlekiem. Po chwili dołączyła się do mnie Olka. Razem skończyłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy do szkoły.  Podczas drogi nie obyło się bez śmiania. Olka ma niesamowite poczucie humoru. Rośmieszy nawet największego desperata albo pesymistę.  W murach naszej szkoły minęłyśmy Niall'a, Harry'ego i Louis'a. Uśmiechnęli się do nas, co odwzajemniłyśmy. Na powitanie Harold mnie przytulił i pocałował w policzek, a co zrobił Niall? Pocałował Olkę w usta! Patrzyłam na nich z Harry'm z miną WTF? Czy ja o czymś nie wiem? No to Olka będzie mi się spowiadała jak będziemy wracać do domu.


________________________________________________________


Okeej. Mamy 7 rozdział . dziękuję za komentarze i liczę na więcej.  dzisiaj śpię u mojej koleżanki Kasi. Aaa za chwilę idę z Mańką na lody . Rozdział 8 dodam najprawdopodobniej jutro . Pozdrawiam . Bella . Xx